55K views, 1.8K likes, 183 loves, 211 comments, 163 shares, Facebook Watch Videos from Positive Marcin: Zastawa się a postaw się Nie wyrzucać jedzenia ️ Film o lekkim zabarwieniu satyrycznym
Kredyt hipoteczny to zawsze – niezależnie od tego czy bank jest przyjaźnie nastawiony, czy też wydaje się być zdziercą – pistolet przystawiony kredytobiorcy do głowy. Właśnie dlatego ważnym dla mnie elementem każdego planu na życie jest sterowanie w takim kierunku, by mieć pieniądze na spłatę kredytu hipotecznego. Nie jestem przeciwnikiem posiadania kredytu hipotecznego
Gdy rzecz ma znajdować się we władaniu dłużnika, lepszą formą będzie tzw. zastaw rejestrowy. To najpopularniejszy sposób zabezpieczenia roszczeń przez przedsiębiorców. W przeciwieństwie do zastawu zwykłego nie reguluje go kodeks cywilny, ale ustawa z 6 grudnia 1996 r. o zastawie rejestrowym i rejestrze zastawów (Dz.U. z 2018 r
Zadłużona Barcelona wydała najwięcej na zakup nowych piłkarzy. Rywalizacja Polaka z Karimem Benzemą ma być największą atrakcją ligi.
Zastaw się, a postaw się, czyli luksus według Polaków Ostatnia aktualizacja: 19.08.2011 13:30 Rynek dóbr luksusowych w Polsce wcale nie jest mały.
Postaw na kreatywność Dzieci potrafią cieszyć się z każdego prezentu, jednak to, czy trafiliśmy z jego wyborem, możemy ocenić po czasie. Najmłodsi są bardzo wymagający pod tym względem.
Polacy w ogonie Europy. Ci, którym udaje się dziś odłożyć choć trochę gotówki, są w mniejszości. Jak pokazują najnowsze dane Eurostatu, przez wysoką inflację Polakom coraz trudniej jest zaciskać pasa. Kiedy przeciętny mieszkaniec Unii Europejskiej odkładał średnio 12,3 proc. dochodu, Polacy statystycznie wyszli na minus
8K4Lpm. Przysłowia mądrością narodu. Czyżby? Nigdy nie byłam ich fanką, zwłaszcza tych związanych z pogodą, porami roku, marcem, przeplataniem, grzmotami, śniegami, garncami i innymi dziwnymi wytworami. Zaskakiwało mnie jednak, że przysłowia faktycznie mogą oznaczać coś konkretnego, nieść jakąś mądrość - pozornie (przynajmniej dla mnie) bezsensowne i abstrakcyjne, po zgłębieniu okazywały się mieć głębsze znaczenie. Tak, wiem, że taki był tego cel. Ja jednak gdzieś się zagubiłam szukając go, a teraz go odnajduję. Powoli. Bardzo powoli. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść - czyli powiedz coś głupiego, byle by się rymowało. Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje. Nie wstaję rano. Pan Bóg mi nie daje. Coś w tym jest. Baba z wozu, koniom lżej. ..............................? Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni. 10 stopni w połowie stycznia pewnie niestety też nie. Stara miłość nie rdzewieje. Bullshit. Albo ja nie mam serca. Strach ma wielkie oczy. @__@ Kto się lubi, ten się czubi - klimaty z podstawówki! Nie rób drugiemu co tobie nie miłe. Agreed. Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada. Musi być bystry. Kto się raz na gorącym sparzył, ten na zimne dmucha. Powiedziałam to kiedyś majestatycznym głosem mojej siostrze, gdy spytała, dlaczego dmucham na lody. Do dziś nie wiem, dlaczego na nie dmuchałam, ale odpowiedź wydała mi się sensowna. Siostra złapała ok. 12-minutową bekę. Ok, słabo mi idzie. Chyba nie przekonałam się do polskich przysłów, mimo, że bardzo lubię różnorodne cytaty i mądrości. Jest jednak coś, co skupiło na sobie moją uwagę. Zastaw się, a postaw się! Dziwne przysłowie. Ponoć symbol polskości. A skoro ma ono być symbolem polskości, to mój mózg szybko je zinterpretował jako: zrób wszystko, co tylko możesz, ale postaw się (komuś). Nie daj się. Nie daj sobie w kaszę dmuchać. Stań na głowie, ale pokaż, "co to nie ty". Długo żyłam w tym przekonaniu. Okazuje się tymczasem, że to przysłowie odnosi się do polskiej gościnności. Zaskoczyło mnie to. Zastaw... swój majątek, pożycz pieniądze, zrób wszystko, aby się postawić - nakryć do stołu... Przyjmij gości z klasą, czym chata bogata, nawet jak cię na to nie stać. Ekstra. Czyli to to oznacza bycie Polakiem. Przysłowia - dziwna sprawa.
Andrzej Kozioł Obyczaje polskie konie z poselstwa Jerzego Ossolińskiego gubią złote podkowy na rzymskim bruku. Dla krakowskich mieszczan jedwab to rzecz zakazana. Król Zygmunt III utrzymuje ogromny dwór, co naśladują magnaci w Rzeczpospolitej. Chociaż minęło nieomal czterysta lat, w zbiorowej polskiej pamięci ciągle tkwi jeszcze wspomnienie wjazdu polskiego poselstwa do Rzymu w roku 1633, kiedy to do końskich kopyt przymocowano - umyślnie niedbale! - podkowy z najprawdziwszego złota. Gapili się Rzymianie na świetny orszak, rzucali na złoto, a po świecie poszedł hyr o niezwykłym polskim bogactwie. Jak pisał prof. Stanisław Grzybowski: - Jerzy Ossoliński ... do swojego orszaku wybrał (...) majętnych młodych magnatów, którzy sami koszta wyjazdu ponosili. Nic dziwnego, że wypadł on imponująco i długo jeszcze w całej Europie krążyły wieści o koniach sarmackich gubią-cych na rzymskim bruku złote podkowy. Mówiąc najprościej i najkrócej - zastaw się, ale postaw się... Historia jest ciągłą walką postu z karnawałem. Z jednej strony zawsze chcieliśmy mieć jak najwięcej, nie bacząc na dookolną biedę, z drugiej - walczyliśmy, przynajmniej niektórzy z nas, ze zbytkiem. Walczono zaś w dwojaki sposób, albo wprowadzając ograniczenia prawne, albo odwołując się do zdrowego rozsądku i sumienia utracjuszy. W Krakowie zbytek ograniczano od dawna. Już w 1336 roku miejskie władze określały dokładnie, jakie stroje powinni nosić krakowscy mieszczanie i jakie wydawać uczty. Kilkadziesiąt lat później w miejskim wilkierzu można przeczytać: Ktokolwiek wesele wyprawić zamierza, i dla siebie jako i dla przyjaciół nowe ubrania sprawić chce; takowe sprawienie ubioru może być tylko dla czterech mężczyzn i tyluż kobiet. Zżymał się Mikołaj Rej na kosztowne pojazdy, na jadło przedziwne. Zżymał się też na ubiory modne Mało tego, bo na wesele można było zaprosić tylko osiem osób ze strony nowożeńca i osiem ze strony narzeczonej. W rzeczywistości mogło ich być więcej, ponieważ ośmioosobowy limit nie obejmował żon zaproszonych, ich dzieci oraz domowników i przybyszów spoza miasta. Przez osiem dni poprzedzających ślub i osiem po ślubie nie wolno było wyprawiać biesiad, a więc żadnych kawalerskich wieczorów, żadnych poprawin... I tego mało, bowiem do stołu można było zasiąść tylko raz, a na stół podać nie więcej niż pięć potraw. Po odejściu od stołu można było prosić do tańca panny i mężatki, pod jednym wszakże warunkiem - że będzie do niego przygrywało tylko czterech muzykantów. W wilkierzu jest jeszcze mowa o jedwabiu (zakazanym), o jedwabnych czepcach (zakazanych), srebrnych i złotych pasamonach (oczywiście także zakazanych) i innych zbytkach. Walka z skłonnościami do bogatych ubiorów i wykwintnych uczt, budzących zazdrość urodzonych (czy nie dość łykom, że mogą chodzić przy szabli, jak szlachta?) trwała bardzo długo i nigdy nie została do końca wygrana, bowiem krakowscy mieszczanie pozwalali sobie na kosztowne zakupy. A sami panowie bracia? A magnaci, nie bez powodu zwani karmazynami? To zupełnie inna historia. Zżymał się pan Mikołaj Rej na kosztowne pojazdy, na jadło przedziwne. Zżymał się też na ubiory modne, drwiąc z nich bezlitośnie: Ja wierzę, by kto, pozłociwszy, rogi na łeb włożył, tedy nie wiem, by nie powiedzieli, iż to tak czyście, by się jedno co pojawiło, czegochmy wczoraj nie widzieli. A co na to „czyście” wynidzie, to już tam mieszek niech responduje. Trzeba wyjaśnić, iż „czyście” to pięknie, a „respondujący mieszek” - to martwiąca się kieszeń... Kpił pan Mikołaj z bogatych czuch (cuch, jak powiedzieliby górale, którzy do dzisiaj zachowali te peleryny, skracając je sporo), kpił z falsaruchów, stradyjotek z dziwnymi kołnierzami, czyli z kurtek. Z sajanów (też kurtek), obercu-chów (płaszczy), z dziwnych pontalików (klamer lub sprzączek), pstrych bieretków (no, nareszcie zrozumiało słowo, beret), z forbo-tów czyli koronek, z teperelli - jak w XVI wieku zwano krezy. I tak dalej, i tak dalej... Marcin Kromer, mniej więcej współczesny Rejowi, też zauważał odzieżowy zbytek: Coraz większy zbytek zaznacza się także w sposobie ubierania się oraz w ilości i rozmaitości strojów, a także w ich cenie. I nie tylko przyjął się zwyczaj ozdabiania odzieży zagranicznymi tkaninami i skórami egzotycznych zwierząt, ale i przywdziewanie na siebie szat jedwabnych i purpury, strojenia się w srebro, złoto, perły i drogie kamienie... I dodaje Kromer, że w ten sposób stroją się nie tylko najbogatsi, ale także małpujący ich mniej zamożni panowie bracia. Jedwabie i purpura, skóry egzotycznych zwierząt i drogie kamienie, a pod spodem? Oddajmy głos Kajetanowi Koźmianowi, który, opisał wesołe zabawy szlachty pod koniec XVIII stulecia: Michał Granowski, sekretarz wielki koronny (...) dobrze już cięty, począł wykrzykiwać: „Ja Amerykanin! Kto mnie kocha, to samo robi, co ja” - i z kielichem w ręku wyszedł półnago na ulicę, z koszulą zawiązaną u pasa. Gdy przyjacielem przystojnie ubrani i schludnie noszący się, zaczęli na to hasło zrzucać z siebie ubiory, poczęła się dezercja tych wszystkich, szczególnie uboższej szlachty, którzy poczuwali się do nieporządku i niechlujstwa, pod długą polską suknią ukrytego, ale hajducy i lokaje na rozkaz pana chwytali uciekających, obnażali, a sami współbiesiadnicy służącym pomagali. (...)Co za widok osobliwszy i gorszący! Do 80 osób na pół nagich, wielu potrząsających brudnymi łachmanami... Tak było w Lublinie, tak bywało zapewne w całej Polsce... Przykład, jak zawsze, szedł z góry. Szaraczkowy szlachetka naśladował bogatego szlachcica, bogaty magnata, magnat króla. A król, w tym przypadku Zygmunt III, otaczał się niezłym splendorem. Oprócz dworskich dygnitarzy, otaczali go liczni dworzanie. Szesnastu służących na „sześć koni”, czyli posiadających własną stajnię i gromadę własnych służących. Siedmiu „na cztery konie”, czech „na dwa konie”. Królewskie łoże ścieliło czterech służących, pętało się po dworze siedemnaście pacholąt i pięćdziesięciu pokojowych. A w dokumentach figuruje jeszcze tajemniczy „Paweł do kubka”, figuruje „przełożony nad chłopiętami” i wielu Polaków oraz - sądząc po nazwiskach - cudzoziemców, którzy nie mieli żadnych obowiązków, ale byli opłacani z królewskiej szkatuły. Czerpał z niej także słynny ksiądz Skarga, otrzymując na tydzień pięć złotych strawnego, siedem złotych „na wino, chleb i piwo”, cztery złote na siano i dwieście złotych zasług. Rejestr królewskich dworzan i sług można by ciągnąć jeszcze bardzo długo. Od doktorów i kapelanów, poprzez muzykantów (ponad trzydziestu), stolników, woźniców (czterdziestu), aż po „Ma-tiasza od szorów”. A ponieważ - jak się rzekło - przykład szedł z góry, władcę naśladowali co możniejsi poddani. Dziwili się temu obcy. Aleksander Gwagnin pisał: Dworzan i sług taką wielkość mają Sarmatowie, żeby kto nieświadomy rzekł, iż ich nigdy wyżywić nie mogą. (...) Każdy sługa ma kilka sług, a słudzy mają swoje chłopięta, chłopięta zaś mają swych chłopiąt. Dziwowali się obcy, a Polsce także szydzono z licznych dworów, z wielkopańskich zadęć, na przykład tak pisał Opaliński: A cóż ci po tych sługach, co po pachołkach?Chcesz, aby tylko jedenna drugiego patrzał?Usługi mniej, im więcej takich posługaczów.(...)Zgoła tylko jeść a pić. Nie omieszkać pewnieGdy zatrąbią na obiad, bieży jako ogarDo psiarnie... Tyle o przepychu w strojach i o dworskiej obfitości, a za tydzień zapraszam do stołu, na którym będzie więcej dań, niż pozwalał średniowieczny krakowski wilkierz.
Sezon komunijny ruszył pełną parą. Pierwszy raz po dwóch latach pandemii i związanych z nią obostrzeń, możemy organizować przyjęcia bez żadnych ograniczeń. A to, jak Polacy urządzają swoim dzieciom komunię, owiane jest niemalże legendą. Rokrocznie w sieci maj i czerwiec to wysyp memów, gdzie prześmiewczo pokazuje się rodzinę podjeżdżającą do kościoła dorożką czy limuzyną, albo 9-letnie dzieci, które chwalą się prezentami, wśród których są quady, konie, najnowsze smartfony i gotówka liczona w tysiącach. Czy pandemia zmieniła nasze nawyki? Skłoniła do urządzania skromniejszych uroczystości? Nic bardziej mylnego. W tym roku wydaje się, że Polacy będą świętowali za wszystkie czasy. A przynajmniej za czasy pandemii. Zdawałoby się, że chociażby szalejąca inflacja wymusi na rodzicach decyzję o organizacji skromnych przyjęć komunijnych. Jednak jak wynika z badania przeprowadzonego przez Krajowy Rejestr Długów, 64 proc. ankietowanych powiedziało, że zależy im na bogatej oprawie tego wydarzenia. Przeciwnego zdania było tylko 24 proc. rodziców. 72 proc. osób zadeklarowało, że stać je na organizację wystawnego przyjęcia. Niemal co czwarty (22,5 proc.) przyznał, że pieniędzy na to nie ma. Ale brak gotówki to dla części nie powód, by zrezygnować ze świętowania "na bogato". Mówi Adam Łącki, prezes KRD: - Nasze badanie pokazuje, że wciąż żywe jest powiedzenie "zastaw się, a postaw się". Przeszło co czwarty rodzic weźmie kredyt lub pożyczkę na wyprawienie imprezy komunijnej. Przy czym, znacznie częściej na takie rozwiązanie zdecydują się osoby, którym zależy na wystawnej uroczystości. W tej grupie odsetek osób, które pożyczą pieniądze, wzrasta do jednej trzeciej. Jednak przyjęcia na kredyt nie unikną też rodzice, którym na hucznym świętowaniu wcale nie zależy. W końcu tradycja zobowiązuje i choć niechętnie, to blisko co dziesiąty zaciągnie zobowiązanie na organizację komunijnego obiadu. Komunia w domu? Takie rozwiązanie już dawno odeszło do lamusa. - Organizacja przyjęcia w domu to duże wyzwanie dla rodziców i znacznie częściej decydują się na rezerwację lokalu. Jeśli przyjęcia w domu, to częściej w ogrodach i namiotach z cateringiem - wymienia Agata Nartowska z serwisu - Rodzice szukają też nietypowych miejsc do zorganizowania idealnej i niezapomnianej komunii, a takich w naszym serwisie nie brakuje, statki, zamki i pałace, zabytkowe fabryki, stodoły, muzea, stadiony piłkarskie, agroturystyka. Nartowska dodaje, że w tym roku można zaobserwować maksymalne wypełnienie lokali. - Łatwo dostrzec, że ludziom bardzo brakowało rodzinnych spotkań i wspólnego świętowania, ograniczonego jeszcze nie tak dawno pandemią. Komunie 2020 i 2021 już zawsze będą kojarzyć się nam z izolacją, ograniczeniem kontaktów i przesuwaniem przyjęć na czerwiec czy wrzesień. W tym roku ograniczeń, jeśli chodzi o liczbę gości nie ma, więc niektóre komunie mają rozmiary małych wesel. - Przyjęcia organizowane są od około 10 do nawet 90 osób - mówi Agata Nartowska. Ceny "za talerzyk" też zaczynają przypominać stawki weselne. Za osobę w lokalu zapłacimy od ok. 100 do nawet 400 zł. - Zależy to przede wszystkim od wybranego wariantu menu, a także standardu lokalu, liczby gości, czasu trwania przyjęcia i regionu zamieszkania. Ceny w większych miastach są znacznie wyższe niż w mniejszych miejscowościach. Z największymi kosztami muszą się liczyć mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Katowic i Poznania. Najmniej "za talerzyk" zapłacimy w Koszalinie, Gorzowie Wielkopolskim, Olsztynie, Białystoku i Kielcach. Ale przyjęcie to nie wszystko. Rodzice oprócz dobrego jedzenia chcą zapewnić swoim gościom inne atrakcje. Nartowska wylicza, że najpopularniejsze są animacje dla dzieci, zabawy z klownem i dmuchane place zabaw. - Rodzice decydują się też na lody tajskie, candy bary, fontannę z czekolady, watę cukrową, popcorn, wynajęcie fotografa, animatora, iluzjonisty, fotobudki czy ściankę balonową do pamiątkowych zdjęć. Niedawno spotkaliśmy się też z chęcią wynajęcia limuzyny do komunii. Spotykamy się z prośbami o organizacje wieczornych grilli i noclegów dla rodziny, by jeszcze dłużej świętować - dodaje Nartowska. Z kolei chrzestni i inni goście zaproszeni na komunię, co roku zachodzą w głowę, co kupić dziecku z okazji tego święta. Kiedyś sprawa była dość prosta - wybierano zegarki, łańcuszki czy rowery. Dziś większość sklepów w okresie maja i czerwca ma na swojej stronie specjalne zakładki poświęcone prezentom komunijnym. Króluje tam elektronika - wśród niej drony, kamery GoPro, konsole do gier, smartfony i hulajnogi. W modzie pozostają rowery i pamiątki o charakterze religijnym - różańce i złote medaliki. Ale z tego tekstu nie dowiecie się, jaki kupić dziecku prezent, ani jaką konkretnie sumę włożyć do koperty na komunię. Kiedy pytam Piotra Kłyka, eksperta ze Szkoły Dobrych Manier, co wypada, a czego nie wypada dać w prezencie na komunię, mówi: - Najlepszą zasadą dobrego zachowania jest zdrowy rozsądek. A myślę, że tego brakuje osobom, które np. kupują quada 9-letniemu dziecku. Ekspert ocenia, że od lat obserwujemy sezonowy rynek komunijny, wokół którego zarabia wiele branż. - W latach ’80 modą były zegarki, później modne stały się rowery, potem weszły sprzęty audio i komputerowy. Ale technologie mają to do siebie, że są z natury deflacyjne, czyli im bardziej się upowszechniają, tym bardziej tanieją. Elektronika więc też przestała nam wystarczać. Przeszliśmy do droższych tematów - quadów, skuterów czy naprawdę grubych kopert. Postępująca inflacja, ale i większe zarobki przesuwają tę granicę jeszcze dalej. Kłyk zwraca też uwagę, że rokrocznie media "grzeją" temat imprez i prezentów komunijnych. - To dlatego, że u rodziców dzieci komunijnych powstaje potrzeba odpowiedzenia sobie na pytanie, jak daleko trzeba się posunąć w organizacji przyjęcia, żeby spełnić oczekiwania otoczenia, a u gości - co kupić czy dać, żeby nie wyjść na tych "złych". - Uważam, że to tylko i wyłącznie nasza sprawa, co damy. Nie ma tu ani dobrych, ani złych, ani tanich, ani drogich prezentów. Masz pieniądze i kupujesz drogi prezent? To twój wybór. Nie masz pieniędzy i kupujesz drogi prezent? Masz ochotę - to "zastaw się a postaw się". Jeśli jesteś zamożny, a dasz skromny prezent, bo uważasz, że komunia to wydarzenie o charakterze religijnym - to też tylko i wyłącznie twoja sprawa. To wolny kraj. Nikt nie powinien nam w to ingerować, a na pewno już osoba obdarowywana nie powinna kręcić nosem na otrzymane prezenty. Czy wypada zatem pojawić się bez prezentu, czy koperty? - Nie. Przynajmniej jakiś skromny, mały podarunek wypada zabrać. Tym bardziej na taką uroczystość - organizowaną i zapowiadaną wcześniej, nie powinno się przychodzić z pustymi rękami - wyjaśnia ekspert ze Szkoły Dobrych Manier. Do duchowego przeżycia I Komunii Świętej dzieci przygotowują się przez trzy lata lekcji religii w szkole, gdzie poznają, co znaczy być człowiekiem wierzącym, zostają wprowadzeni w rok liturgiczny, a także przygotowywane są do przystąpienia po raz pierwszy do sakramentu pokuty i pojednania. Oprócz tego równolegle w parafiach odbywają się spotkania z dziećmi i rodzicami. - W niektórych parafiach prowadzone są przez trzy lata, a minimum, które spełniają wszystkie wspólnoty, to spotkania przez rok przed Komunią. Tam przygotowują się do sakramentu nie tylko od strony intelektualno-wychowawczej, co ma miejsce w ramach lekcji religii, ale również od strony duchowej, sakramentalnej - wyjaśnia Koordynator Biura Programowania Katechezy przy Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski ks. prof. dr hab Piotr Tomasik. Na poziomie parafii ustala się w jakich strojach dzieci przystąpią do sakramentu. W wielu dokumentach diecezjalnych Kościoła znajdują się sugestie, by dzieci były ubrane w jednakowy sposób. - Jednolite stroje liturgiczne kierują uwagę dziecka na sprawy duchowe, a nie to, jak kto jest ubrany. Do Komunii przystępują dzieci z bogatych i tych mniej zamożnych rodzin. Jednakowe stroje przypominają, że wobec Boga wszyscy jesteśmy równi - mówi ks. prof. dr hab. Tomasik. Jednak jeżeli idzie o przyjęcia komunijne, to te bywają naprawdę różne - są i te skromne, i te organizowane z prawdziwą pompą. Jaki stosunek do tego ma Kościół? - Kościół nie dyktuje rodzicom, jak mają urządzać komunie - wyjaśnia duchowny. - Oprawa świecka też jest potrzebna, bo przyjeżdża rodzina z daleka, którą trzeba nakarmić, to też radosny dzień dla dziecka, więc goście przynoszą mu jakieś prezenty. Zasada podstawowa jest taka, żeby ta oprawa nie przysłoniła istoty sprawy. A odciągnięcie uwagi dziecka, które przystępuje do komunii, nie jest niestety trudne. Trzeba więc robić wszystko, żeby przeżyło ono to wydarzenie przede wszystkim w wymiarze duchowym. - Jeżeli chodzi o przyjęcia w restauracjach, to rozumiem, że rodzice nie chcą zajmować się przygotowaniami, a pójście do lokalu jest łatwiejsze. Ale tu też nie chodzi o to, żeby robić z Komunii przyjęcia rozmiarów wesela - dodaje ks. prof. dr hab. Tomasik. Według duchownego również droższe prezenty zaproszeni goście powinni zostawić na inne okazje- urodziny czy imieniny dziecka. - Byłbym zwolennikiem tego, by rodzice przypilnowali, żeby prezenty na Komunię miały charakter religijny. Droższe prezenty, np. elektronika nie są niczym złym, ale na pewno nie mogą one przesłaniać sensu tego radosnego dla dziecka święta. Duchowny podsumowuje: "wszystko to jest dobre, jeżeli jest zrobione z umiarem i jest cały czas nakierowane na istotę I Komunii Świętej".
Blog 25 maja, 2021 Zastaw się, a postaw się! Nie potrafimy oszczędzać, zadłużamy się, ciągle żyjemy ponad stan. Powiedzenie zastaw się, a postaw się ciągle niestety jest aktualne. Tylko po co to robimy? Dla kogo? Kłania się tutaj jeden z moich ulubionych cytatów: „Ludzie kupują rzeczy, których nie potrzebują, za pieniądze, których nie mają, by zaimponować ludziom, których nie lubią”. Czas komunii właśnie trwa. Komunie urastają do przyjęć weselnych. Bierzemy kredyt żeby wyprawić dziecku uroczystość komunijną, a później spłacamy kredyt przez kilkanaście lub kilkadziesiąt miesięcy. Co więcej – często zabieramy pieniądze, które dzieci dostały na komunię, żeby ów przyjęcie spłacić! To jest działanie po pierwsze niezgodne z prawem. Po drugie po co to wszystko? Dlatego, że tak wypada… bo co powiedzą sąsiedzi, rodzina, znajomi czy przyjaciele? Po co robić coś na co nas nie stać? Być może po prostu nie mamy na to ochoty! Dlaczego spełniamy oczekiwania innych w koło? Zastanów się przez chwilę i zadaj sobie szczerze pytanie: czy ja naprawdę tego chcę? Czy robię to bo tak wypada? Masz przecież prawo zrobić małą uroczystość dla twojego dziecka w domu, zaprosić kilka najbliższych osób albo czasem po prostu ich nie zapraszać skoro czujesz inaczej. Kolejną kwestia są prezenty, których oczekujemy do gości komunijnych czy weselnych. Ktoś narzucił standardy, tyle się należy! Tylko nie o to chyba w tym wszystkim chodzi? Zostawię to bez komantarza. Nie mamy nawyku odkładania pieniędzy na niezaplanowane wydatki. Jeśli coś się popsuje w domu, zwykle jedziemy do sklepu, bierzemy to na kredyt i nawet się nie zastanawiamy nad tym, że można inaczej. Inaczej to znaczy jak? Przecież skoro potrafimy taki kredyt spłacać w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy to równie dobrze moglibyśmy te pieniądze odkładać po prostu wcześniej na konto oszczędnościowe, tylko nie myślimy o tym w tych kategoriach. Większy, jeszcze nowszy telewizor, jeszcze nowszy model iPhona, gadżety! Więcej i drożej i jeszcze, jeszcze, jeszcze! Zawsze namawiam do wykonania takiego eksperymentu: odłóż sobie 100 czy 200 zł albo po prostu tyle ile możesz i schowaj te pieniądze w jakieś miejsce i żyj przez cały miesiąc tak jakby ich nie było. Po prostu podziel sobie kwotę jaka Ci została po dokonaniu wszystkich opłat na cztery tygodnie. Będziesz wtedy wiedziała, że nie możesz wydać więcej niż określona suma pieniędzy w tygodniu. Może się uda? Może zaczniesz tak działać? To są pierwsze kroki do tego żeby zacząć odkładać, żeby nie wydawać wszystkiego. To są pierwsze kroki do tego żeby zacząć inaczej postępować ze swoimi pieniędzmi bo tak jak powiedział kiedyś Albert Einstein: „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Niezmiennie trzymam za Was kciuki! Edukacja finansowa Kilka lat temu postanowiłam pomagać najpierw kobietom zarządzać budżetem domowym, później parom, a teraz także pracuję na sesjach 1:1 z panami. Nie ukrywam, że kobiety UPORZĄDKUJ SWOJE FINANSE Zapisz się na mój newsletter i otrzymuj nasycone praktyczną wiedzą listy! W prezencie otrzymasz checklistę „7 łatwych sposób na zmniejszenie wydatków”, która pomoże Ci zrobić pierwszy krok! Ta strona wykorzystuje pliki cookies jak każda inna strona. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce prywatności i plików cookies. Wchodząc na stronę wyrażasz na nie zgodę według ustawień Twojej przeglądarki. Możesz je w każdej chwili zmienić, a jeśli tego nie zrobisz przeglądanie strony nastąpi z wykorzystaniem tych plików. Ustawienia ZGADZAM SIĘ
CO ZROBIĆ Z ZABEZPIECZENIEM DŁUGU, K I E DY NIE MA ZAPŁAT Y Zastaw się, a postaw się? Przedsiębiorca, który wziął w zastaw rzecz swojego dłużnika, nie może jej samodzielnie przejąć, gdy dłużnik nie zapłaci. W tym celu musi najpierw przebrnąć przez procedury sądowe, a potem skorzystać z pomocy komornika. Przykład wniosku Zastaw to sposób, aby zapewnić sobie kontrolę nad majątkiem dłużnika na wypadek, gdyby temu nie udało się na czas zapłacić. Zabezpieczenie polega na tym, że wierzyciel (zwany w tej sytuacji zastawnikiem) może zaspokoić się z ruchomości obciążonej zastawem, bez względu na to, czyją własnością się ona stała, i z pierwszeństwem przed wierzycielami osobistymi właściciela. Zastaw zawsze zabezpiecza jakąś wierzytelność, co oznacza, że nie można nim dowolnie... Dostęp do treści jest płatny. Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną. Ponad milion tekstów w jednym miejscu. Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej" ZamówUnikalna oferta
zastaw się a postaw się